Niedziela

Niedziela to dzień odpoczynku. Nie ma dzisiaj szukania mieszkania (mało nowych ogłoszeń, dzwonić nie wypada), nie ma pracy do zrobienia, za to jest piękna pogoda i ludzie.

Owszem, umyłam szafki w kuchni w klubie, zamiotłam podłogę i wytrzepałam dywaniki, żeby był tu ze mnie choć minimalny pożytek. Ale to rano, zanim słońce pokazało, co potrafi.

Rowerowe wycieczki – na miejsce pracy, by sprawdzić drogę. Z Basią i Tomkiem stamtąd – w stronę centrum. Oni dalej – ja do kościoła na Mszę świętą. Polską.

„Trzeba zakwitać tam, gdzie Pan Bóg nas posadził” – zacytował ksiądz św. Franciszka Salezego na początku kazania. Zabolało. Ja wyjechałam. Zresztą – wszyscy wyjechali, przecież to polska Msza w Norwegii! Ale wiadomo, to nie o to chodziło, tylko o kazanie o pszenicy i chwastach, o dobrych i złych myślach, dobrych i złych czynach. Ale do mnie te słowa trafiły inaczej. Bo nie wiem, czy mój wyjazd był słuszną decyzją. I pewnie nigdy się nie dowiem.

Po Mszy – relaks w słońcu. I wycieczka rowerowa z moim gospodarzem Douglasem – kiedy tylko chmury zasnuły niebo – dla niego za gorąco. W końcu prawie 80 lat! A kondycja – że pozazdrościć. Zaproponował trasę do mojej pracy i z powrotem. Żebym znała drogę. Poznałam już trzy. Na bank się jutro zgubię.

Długie rozmowy przy kolacji. Kanapki do pracy. Dziękuję Bogu za to, że zawsze i wszędzie wysyła na moją drogę dobrych ludzi.

2 odpowiedzi do “Niedziela”

  1. Andrzej, nie ma złych decyzji. Jesteś istotą myślącą, więc każda decyzja jest dobra, bo jakby była zła, to byś jej przecież nie podjęła 🙂

Możliwość komentowania jest wyłączona.