1.paczka, 1.gość, „Paradyzja”

Dziś ważny dzień – przyleciała do nas Julia, siostra Tomka. Pierwszy gość w domu. Jest fantastycznie.

Po pracy Basia z Tomkiem pojechali po gościa, a ja poszłam na pocztę. Tam czekała na mnie paczka – pierwsza paczka, nadana przez Bartka, z pozdrowieniami od niego i od Portu Rowerowego – w paczce część do przytrzymywania siodełka roweru, ta, która się odgięła, a nowa wygląda na dużo porządniejszą. I niespodzianka (zapowiedziana) od Bartka – śliczna empetrójka, zielona, na miniSD, więc będę już mogła nagrać taką muzykę, jaką chcę (stara empetrójka okazała się za stara, by znaleźć dla niej sterowniki na nowym systemie w komputerze). Radość z pierwszej paczki i z faktu, że poczta jest tak bardzo blisko – bezcenna.

Przy pysznym obiedzie przygotowanym przez Basię poznałam Julię. Basia przygotowała makaron z krewetkami, nadspodziewanie dobry, zważywszy, że to pierwszy raz, kiedy przygotowywała krewetki. Ja tam nie umiem gotować jednak. Za to jeść tak!

Cała trójka wyszła na spacer, ja – przygotowałam połączenie z Wrocławiem, by w Dyskusyjnym Klubie Książki Fantastycznej im. Leonarda Nimoya porozmawiać o „Paradyzji” Zajdla. Książkę przeczytałam wczoraj, nie po raz pierwszy, i przypomniałam sobie dokładnie, za co ją uwielbiam. Należy do moich ulubionych, choć trudno mi wybrać jedną spomiędzy pozycji Zajdla…

Wspaniale jest móc się spotkać z Klubem. Odrobina normalności, mimo całej dziwności sytuacji. Jestem wdzięczna Magdzie za użycie nowoczesnej technologii przewidzianej przez Zajdla (i nie tylko jego) i usadzenie mnie w fotelu.

To był wspaniały dzień. Jeden z najlepszych.