O pracy, jedzeniu i śnie

Pierwszy temat to praca. I najświeższa nowina: ten tydzień pracy trwać będzie nadal. Jest opcja, by pracować w weekend w ramach nadgodzin i zbijania rosnących zaległości oddziału w Polsce. Więc warto przyjść, cóż innego mam tu do roboty, na razie nic.

Poza tym jeszcze kwestia urlopu. Tutaj prawo do płatnego urlopu przysługuje dopiero po jakimś czasie pracy dla danej firmy. W Polsce – po każdym miesiącu 1 dzień z hakiem. Tutaj jest inaczej. Z jednej strony kiszka, z drugiej – nikt nie robił mi problemu z tymi dwoma dniami wolnymi we wrześniu, ale jednak – nie dostanę za nie pensji. W związku z tym nadgodziny to dobry sposób, by to nadrobić.

Bardzo możliwe, że wpisów jutro i pojutrze nie będzie, bo padnę na twarz. Nie martwcie się. Najpewniej śpię.

W temacie jedzenia – pragnę przekazać, że jest bardzo dobrze. Ryba z frytkami i brokułami. Makaron z warzywami. Dziś kalmary, krewetki i frytki. Jest dobrze.

O snach – donoszę, że przeważnie ich nie mam, ale jak mam – śni mi się tylko Wrocław, normalne spotkania, kłótnie z Blachowem, Łódź, Warszawa i Polska Młodzież Esperancka, Kraków i inne. Uważam, że nie żyjemy w czasie tęsknoty, bo przecież tak łatwo zadzwonić, napisać, spotkać się na skype. Ale jednak. Jednak się tęskni. Dziś będzie się tęsknić pod wielkim, żółtym księżycem.