Do Oslo nie wróciłam sama, a ze wsparciem – przylecieli ze mną Blachow i Paula. Lot był piękny. Znów zrobiłam zdjęcia – bo mam się gdzie nimi podzielić. Tutaj:
Z lotniska zabrał nas Marcin, który odezwał się na grupie fb, kiedy wsiadaliśmy do samolotu (on też wsiadał, ale w Katowicach). W mieszkaniu rozpakowałam zapasy, niektórzy się przespali…
Ruszyliśmy na miasto późno, zaszliśmy do Opery, gdzie Paula podziwiałam krajobraz budowlany, a ja zaprzyjaźniałam się z mewą. Potem tygrys przed dworcem, storting z lwami, pałac, spacer z powrotem…
Jutro odpocznę w pracy.
Tylko sie z gołebiami nie przyjaznij!!!
Zastanawiałam się co leży pod pojęciem ‚wałówka’ zamiast śpiworów i zdjęcie z dzisiejszego wpisu dużo wyjaśnia. Rozumiem też, że przed przyjazdem wszyscy oddają krew :-B
Zdecydowana większość rzeczywiście oddaje krew. Zachęcam, polecam!
O proszę co wynaleźliśmy. Vlogerzy pozdrawiają.
Przyłapano mnie! Dobrze, że nie Posypano 😉