Oslohavn z chłopcami

Dziś w pracy próbny alarm pozwolił nam się ucieszyć słońcem. W wypadku alarmu trzeba wyjść bez paniki i skierować się na miejsce zbiórki okrężną drogą. Wbrew pozorom to rozwiązanie ma sens, bo na najkrótszej drodze mogą być auta, uciekające przed zagrożeniem.

Po pracy, po zjedzeniu fiskekaker przygotowanych przez Bartka – poszliśmy do portu. I Blachow z Murlikiem poznawali ten rejon Oslo:

Wróciliśmy metrem, by już nie marnować sił – przydadzą się jutro.

Tomek Basi też przyjechał na weekend, wiec kolację zjedliśmy już w pełnym wymiarze osobowym. Dzień był świetny.