Vigelandsparken, Akershus, Ekebergsparken

Dziś trochę pochodziliśmy po Oslo, trochę po nim pojeździliśmy (bilet dobowy na #ruter kosztuje 90NOK). Warto było, bo pogoda piękna i szkoda dnia na próżne, zbyt długie trasy w cieniu budynków – warto za to zajrzeć do parków. Najpierw do Vigelanda, gdzie można się pobawić:

Potem znów nad morze, ale już nie do portu, tylko na twierdzę – akershus festning. Tam przyłapaliśmy maszerujących żołnierzy i wygrzaliśmy się w słońcu, posłuchaliśmy też podejrzanych krzyków z jakiegoś drugowojennego statku pod brazylijską banderą, ale atak nie nastąpił, więc poszliśmy dalej.

Zahaczyliśmy o operę, bo to takie oczywiste miejsce, które „trzeba zaliczyć” jak jakiś egzamin na studiach, bez tego to się chyba w Oslo nie było!

A na koniec pojechaliśmy do parku na Ekeberg. Tam pospacerowaliśmy trochę między dziwnymi rzeźbami (i podziwialiśmy panoramę Oslo, z tego samego miejsca, co we wpisie ‚zwiedzanie-słońce-plaża‚). I tam weszliśmy w siną mgłę…