Wszystkich Świętych w Oslo

Nie sądziłam, że będę tęsknić. Dzisiaj. We wszystkich Świętych. Przecież nie przepadam za tym dniem. Co innego jednak niechętnie iść na cmentarz a co innego – nie móc iść tam, na te konkretne cmentarze, z rodziną. Moje korzenie są tam, gdzie groby bliskich. Moja ziemia jest daleko.

Msza święta, odprawiana przez biskupa Benta (ale z kazaniem młodego księdza, którego lubię) była przepiękna. Trochę żal, że części stałe są na norweskojęzycznych mszach często łacińskie. Wolę, gdy wszystko jest po norwesku.

Na zakończenie odśpiewaliśmy uroczyste Te Deum. To było magiczne.

Najbardziej z uroczystych norweskich zwrotów, używanych podczas liturgii, lubię „fra evighet til evighet”. To nasze „na wieki wieków”, ale wydaje mi się bardziej poetyckie. Dosłownie z wieczności w wieczność.