Święto niepodległości, fødselsnummer, ogrzewanie

Dziś 99-ta rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości po rozbiorach. Wspaniała rocznica. Basia i Tomek przywieźli flagę, mieliśmy więc co wywiesić w oknie.

Będąc poza ojczyzną i tak mam ją w środku, w sercu, w głowie. Myślę Polską. Kocham ten kraj. Norwegia jest okej, z tym tylko, że nie jest moja. Tylko tyle i aż tyle.

Ja zaś od wczoraj mam fødselsnummer – norweski numer personalny, jak nasz polski PESEL. Wcześniej miałam D-nummer, tymczasowy. Po fødsels się zgłosiłam po umówionej wizycie na policji i czekałam, np. żeby zarejestrować mój nowy numer komórkowy. To się akurat dobrze składa, gdyż i mnie i Basi skończył się darmowy roaming. Ale przede wszystkim – chciałam zarejestrować się w norweskim Kościele Katolickim. Już to zrobiłam.

Przedwczoraj i wczoraj nasze mieszkanie nawiedzała ekipa naprawiająca kaloryfery. I już grzeją. Dobrze się składa, bo kałuże już mijam zamarznięte. Jesień powoli przechyla się w zimę. Dzień trwa od dziewiątej do szesnastej.