Gram w grę

Przepraszam, że nie piszę ostatnio. Za oknem odwilż, codziennie w nocy mróz ścina lodem nieodśnieżone części chodników i dróg. Codziennie chmury zasłaniają niebo. Codziennie pada śnieg, ewentualnie śnieg z deszczem. W dzień lekko się to, co spadnie, roztapia. Więc ja gram w grę. Komputerową.

Wyjazd do Norwegii pozbawił mnie możliwości oddawania się paru przyjemnym nałogom. Ale w sylwestrową noc przypomniał mi się nałóg, któremu oddałam się z radością razem z Blachowem: Gry komputerowe.

W Sylwestra i  w Nowy Rok razem przeszliśmy grę fabularną „Life is Strange”, którą dostałam od Przyjaciela na urodziny. Było ciekawie, nostalgicznie, a dzięki gliczom – także zabawnie.

Teraz gram w „Epistory”, grę, która w przyjemny sposób ma mi pomóc szybciej pisać na klawiaturze. Muzyka jest miła, narracja smutna i tajemnicza, ale to grafika, pomysł, w jaki została stworzona plansza – to jest naprawdę piękne. Jest to origami. I plansza rozwija się – a konkretniej składa – w miarę jej odkrywania:

 

Przykro mi, jeśli Was to nie interesuje.  Może Was podbuduje i poprawi humor, że w 2018 weszliście z postanowieniami i jak na razie je dziarsko realizujecie. Ja zaczęłam rok od reaktywacji starego nawyku. Strach  się bać, co będzie dalej.