Nowa godzina kursu

Na pierwszych zajęciach kursu, we wtorek, spytałyśmy naszą koleżankę, Włoszkę, i nauczycielkę, Tone, czy pasowałoby im zaczynać wcześniej niż o tej 19:00. (Kończąc o 21:00 i idąc na piechotę do domu trafiałyśmy o dziesiątej; trochę późno). Obie się zgodziły, ale musiałam to zgłosić na recepcji.

W środę nie odpisali, więc napisałam jeszcze maila z pytaniem, co szkoła na przesunięcie zajęć.

Odpisała mi Nathalie, ta sama, u której się zapisywałyśmy na kurs. Dziś, o godzinie 13:00. Że dla szkoły to nie problem, jeśli naszej czwórce pasuje. Jako że nie było konkretnej daty, od kiedy zaczynamy o piątej, sądziłam, że na pewno nie dziś, bo to chyba za późno, prawda?

Nieprawda.

Postanowiłyśmy wyjść wcześniej – około 17:00 –  i po drodze zaliczyć księgarnię, pocztę i bibliotekę. W księgarni miałam kupić książkę, na poczcie ją wysłać, a w bibliotece Basia miała odnowić zapasy.

Nic z tego nie wyszło. o 17:04 zadzwoniła Nathalie – odebrałam: gdzie jesteśmy?

Okazało się, że szkoła wysłała nam smsy w środę – do mnie nie dotarł, Basi telefon wyjechał do Polski. Nie wiedziałyśmy. Powiedziałam, że jesteśmy w drodze i zdążymy na 18:00. I w ten sposób po drodze nic nie załatwiłyśmy.

A te zdjęcia pokazują, jak bardzo, bardzo dziwacznie urządzona jest ta szkoła językowa.