Praca, Dzień Matki i sokół na wędce

Nadgodziny weekendowe, więc grzech nie skorzystać. Pracowałam więc 12:00-20:00, jutro kolejne 8 godzin. Ale skoro jest możliwość, a akurat nie mam gości, to grzech (konkretnie: lenistwo) nie pracować!

Wczoraj graliśmy w gry zespołowe – w ramach integracji. Trochę to dziwi, że roboty dużo, na tyle, że pracodawca prosi o nadgodziny, ale i tak – na budowanie zespołu w formie głupawych zabaw – musi być czas. Trochę mnie to śmieszy a trochę cieszy.

Dziś jest również Dzień Matki. Drugi raz nie jestem z mamą w okolicy tego dnia – 7 lat temu mama odwiedzała mnie niecałe dwa tygodnie wcześniej, tym razem – za niecałe dwa tygodnie. Nie mogę się doczekać!

Tak było w 2011. Fløyen, Bergen.

Na koniec – wyjaśnienie fotki z sokołem na żyłce. Tu bardzo wiele budynków ma na czubkach taką wędkę, na sztorc, i na żyłce – sokoła z materiału latawcowego. Ten sokół „lata” na wietrze i odstrasza mniejsze ptaki. Ale czasem zdarzy się, że wędka padnie – i wtedy to wygląda jakby ktoś z wysokości dachu łowił ptaki. Na wędkę.