Między zegarem a łóżkiem

Kolejna odsłona Muncha, kolejne odwiedziny w jego muzeum w Oslo. Tym razem wystawa dotyczy tylko jego obrazów, żadnych artystów dodatkowych, sam Munch. Punktowe światła, tym razem białe ściany, w ramach urozmaicenia dziwaczne (dizajnerskie!) kanapo-ławki w kształcie czarnych elips pośrodku sal:

38 obrazów. Żeby nie było nudno i monotonnie – broszurka ze szczegółowymi opisami i refleksjami na temat kilku wybranych obrazów. I majstersztyk na koniec – „pracownia malarska”, w której można usiąść, narysować coś inspirowanego właśnie obejrzanymi obrazami, posłuchać o autoportretach malarza lub zastanowić się nad tym, w jak różny sposób można opisać jedno dzieło:

Większość prezentowanych prac to autoportrety. I jeden z nich zrobił na mnie rzeczywiście wrażenie. Nie znałam go wcześniej, a tu tak przyjemne barwy na płótnie. Towarzystwo Madonny mogło mu tylko pomóc – przyciągana jej magnetyzmem, poświęciłam też uwagę „Autoportretowi w piekle” – bo tak się nazywa ten niewielki obraz:

Podsumowując wrażenie – nie, nie polecam. Nie żałuję, że poszłam, w końcu zostało mi tu niewiele czasu. Ale nie, nie polecam, by płacić za wstęp i snuć się jak duch po białych korytarzach. Trochę za ciemno, za nudno, zbyt dizajnersko.

Jedna odpowiedź do “Między zegarem a łóżkiem”

Możliwość komentowania jest wyłączona.