Gość i odzyskana karta

Wczoraj przyleciała młodsza siostra Basi, Gosia. Po obiedzie wybyły na miasto, ja – na podwórko. Dziś znów dzień na mieście, podczas gdy ja w pracy do 16 (ostatni dzień odrabiania przyszłego poniedziałku), a potem na podwórku i w sklepie. Bo… przyszła karta bankowa!

Nie pisałam o tym, ale zgubiłam kartę. Zorientowałam się w nocy z soboty na niedzielę tydzień temu. Ostatni raz miałam ją w ręce płacąc za chleb w czwartek 24.05 – i stamtąd ostatnia transakcje zapisana przez bank. Poszłam do pracy w niedzielę i po upewnieniu się, że nie ma jej nigdzie – zadzwoniłam do banku, zablokowałam i zamówiłam nową.

I tu zaczął się wyścig z czasem – zdążą wysłać przed przyjazdem moich rodziców? (Gdyby nie, byłam już umówiona z Basią, która wybrałaby mi trochę pieniędzy). Zdążyli. Mam kartę, już sprawdziłam – działa.

Dziewczyny wróciły po 21 z szalonej eskapady. Siedziałyśmy na balkonie, prowadząc nocne Polek rozmowy. Jutro na wyspę!