Więcej o Vigelandzie

Już kilkukrotnie wspominałam tu o pewnym parku pełnym rzeźb. Za każdym razem posługiwałam się nieoficjalną i błędną jego nazwą: Vigelandsparken. Park Vigelanda. Tak mówią turyści. Prawda jest taka, że park to Frognerparken – dosłownie park w dzielnicy Frogner. A sam układ 214 rzeźb, zaprojektowany przez Vigelanda to Vigelandsanlegget – instalacja Vigelanda (wcześniej nazywana Tørtberg-anlegget od nazwy wzgórka w centrum parku, na którym znajduje się Koło życia).

 Koło życia to ostatnia rzeźba na osi instalacji.

Gustav Vigeland planował dzieło swojego życia bardzo długo. Pierwsze plany i szkice pochodzą z 1901 roku. Miasto dało pieniądze i zamówiło fontannę dopiero w roku 1923 i wtedy rozpoczęła się praca, która trwała już do końca życia artysty. I trochę dłużej, bo zakończono prace w 1950 roku, kilka lat po jego śmierci (1943 r.).

Zaczęło się od fontanny otoczonej nagimi – a jakże – postaciami w ogrodzie życia. Pod dwudziestoma drzewami z brązu bohaterowie witają się, obejmują, biją, kłócą, płaczą, pocieszają. Kamienni osiłkowie w centrum trzymają misę, z której wylewają się kaskady wody.

Fontanna stanowi centrum instalacji, rozłożonej wzdłuż osi: Hovedportalen – główna brama, Broen– most nad stawem parkowym, Fontenen – fontanna, Monolittplatået – Monolit i Livshjulet – Koło życia. Łącznie ponad 600 nagich postaci wykonanych przez artystę i jego pracowników w brązie lub kamieniu.

Monolit i całe wzgórze Monolitu – to ogromne postacie z kamienia

Po moście biegają nygusy z brązu. Najsłynniejsza rzeźba Vigelanda to Zagniewany chłopiec – na moście.

Kute bramy otaczające Monolit też przedstawiają nagie sylwetki: dziewcząt, mężczyzn, starców i staruszki.

Wokół fontanny, u jej podstawy, można znaleźć bardziej dla mnie interesujące płaskorzeźby, na których dzieje się ciut więcej (nie ograniczają się do samych nagich ludzi):

Dziewczynę na misiu w wersji kamiennej rzeźby można podziwiać
w ogrodzie Frei. Vigeland wracał do udanych motywów.

Płaskorzeźby zdobią też drzwi budynków funkcjonalnych, stojących u wejścia do parku – na tych pojawia się motyw wężo-krewetek i ich zmagań z ludźmi (I to jest chyba mój ulubiony motyw w całej twórczości Vigelanda):

Wężokrewetki, spętane linami, uwięzione są także w kutej bramie do parku.

Walczą też z tymi potworami jedyne dwie ubrane kobiety  stojące na wysokich kolumnach na początku mostu.

Nie należy zapominać, że Gustav Vigeland odpowiada też za projekt mozaiki, otaczającej fontannę, schodów i balustrad wokół Monolitu, lamp w stylu art deco… To było jego długoletnie marzenie i jest wykonane dokładnie według jego – bardzo szczegółowych – wytycznych. Jest to wielka rzecz i jest co podziwiać. Co, oczywiście, nie przeszkadza wcale wygłupiać się i dobrze bawić – Frognerpark to w końcu nie świątynia sztuki, a miejsce odpoczynku i relaksu.