Praca, potwierdzone C1 i więcej pracy

10 godzin w pracy, po pracy ćwiczenia (forma się sama nie zrobi), godzinna drzemka, potem prysznic i zakupy (jak się okazuje, też same się nie zrobią…), obiad na jutro (jak sądzicie, zrobił się sam?) i – można zacząć sprzątać.

To wszystko radośnie. Bo dziś dostałam odpowiedź szkoły językowej, której mój pracodawca w Polsce zlecił weryfikację mojego poziomu norweskiego w rozmowie. Wczoraj więc miałam rozmowę telefoniczną, która okazała się bardzo miłym ustalaniem, jak dbać o norweski z powrotem we Wrocławiu; czy warto oglądać Skam (nie polecam, gdy włączyłam pierwszy, losowy odcinek – z początku 4 sezonu – to 17-letnie bohaterki rozmawiały o seksie analnym, więc odpuściłam), a że jest jakiś nowszy serial NRK, Blank, a że w lumpeksach można kupić książki po norwesku, choć częściej szwedzkie. Oczywiście, padały ze strony sprawdzającej pytania, ale o tym przecież nie będę tu pisać.

W każdym razie wynik jest – potwierdzone raz jeszcze C1. Czyli cel wyjazdu osiągnięty.