Wędrówka słonca

Pisałam dużo o tym, jak długa i ciemna potrafiła być norweska noc, a później brnęłam przez te noce i niewiele od nich jaśniejsze dni, aż do tych cudownie krótkich nocy letnich.

To jest naprawdę coś. I to nie tylko ta długość dnia i nocy, ale i droga, którą słonce wędruje po nieboskłonie. Mając mieszkanie z oknami na 3 strony obserwowałam tę wędrówkę zaskoczona (ja wiem, jak to działa, miałam geografię w szkole, ale – tu mogłam tego doświadczać tak namacalnie!)

W zimie wschód mogli oglądać Basia i Tomek, a my wszyscy z balkonu – zachody. Teraz słonce zarówno wita się jak i żegna ze mną, obserwuję je ze swojego okna.

Noce już nie są tak obłąkanczo krótkie jak były. A przede mną już tylko 7 wschodów norweskiego słonca!