Douglas mówi, że najbardziej lubi wiatr od morza. Pomaga jechać czy iść pod górę, od centrum. A z góry – pomaga hamować. Właśnie taki wiatr wiał dzisiaj. I pachniał morzem.
Mewy rano skrzypiały jak zawiasy. Mewy potrafią krzyczeć. Ale te skrzypiały. Zepsute mewy na podwórzu. Poza wydawaniem dziwnych dźwięków pilnują śmietnika.
A piszę o tym, bo nic się dziś nie wydarzyło. Pracowałam do 17:00, odwiedziłam esperanta klubejo, poszłam do parku (Parki to takie duże, naprawdę duże trawniki, zazwyczaj strzeże je po kilkanaście drzew, ale dominuje trawa). Skończyłam czytać na czytajku książkę Łukanjenki „Nocny Patrol”. Warto było.
Wracając do domu minęłam osobę oddającą mocz w krzakach. Zasmuciło mnie to. A mewy wytargały ze śmietnika jakąś reklamówkę.