Sommerpark – wspomnienie zimy i lata z Bartkiem

Obiecałam, że opowiem o całodniowej wycieczce z Blachowem. Tydzień temu mieliśmy sobotę dla siebie i chciałam iść gdzieś w naturę. Bartek zaproponował:
– Może to miejsce, gdzie byliśmy z Moniką?
– Vinterpark?
– Tak. Raczej już nie będzie tam śniegu. I zobaczymy, jak teraz wygląda.

I to był bardzo dobry pomysł. Bo park zmienił się nie do poznania, nawet nazwa już nie była ta sama:

Staraliśmy się odtworzyć trasę, którą przeszliśmy z Moniką, ale też przejść dalej – dookoła jeziora, do parku linowego i tak dalej. Pogoda była cudowna, jasna zieleń młodych liści cudnie dopełniała ciemniejsze odcienie iglaków. Było doskonale!

Na zdjęciu-okładce tego wpisu siedzimy razem z Bartkiem na starej, bardzo zniszczonej skoczni (wiem, że plecak leży bez sensu i psuje kompozycję, ale wierzcie mi, jakoś nie miałam do tego głowy…). Tak wygląda ta skocznia w całej okazałości. Ewidentnie nieużywana od lat.

To tyle na dziś. Garść wspomnień sprzed tygodnia, bo dziś 8 godzin w pracy, powrót do domu, bo gorąco i Msza święta w języku angielskim. Więc nic ciekawego – wspomnijmy zeszłą sobotę.