Niepogodna Niedziela

Padało od rana. Aż z kanapy wstać się nie chciało. Tym bardziej, że nie było motywacji – Msza jest o 13 lub 14:30, Douglas dziś nie przyjdzie przed spotkaniem kwakrów, więc można się powylegiwać.

Wreszcie jednak trzeba wstać. Poszukać na finn.no przyszłego łóżka. Ale bez przesady – jest jeszcze czas. Łóżka, które można by odebrać w środę nie znalazłam. Ale za to 4 białe kubki i 4 białe filiżanki tak. Umówiłam się z właścicielką. Może nie będzie na czym spać, ale będzie z czego napić się herbaty.

Ubrałam sukienkę, glany po kolana i uzbrojona w parasol, z czytnikiem w ręce – poszłam do kościoła. Wybrałam katedrę św. Olafa, bo tam uroczystość – rocznica wyświęcenia świątyni.  Z tej okazji po komunii odśpiewaliśmy Te Deum. Byłam w tym momencie najszczęśliwszą osobą na świecie. Wszystko się ułożyło, już nie muszę się przesadnie denerwować o przyszłość, bo tylko czekać na już ustawione, umówione kroki; wszystko więc dobrze i do tego mogę na głos chwalić Boga, po polsku – słowami tego hymnu.

Gdyby następna Msza była norweska – zostałabym. Żeby usłyszeć ten hymn po norwesku i sprawdzić, czy ksiądz też tak sprytnie i sprawnie połączy w kazaniu interpretację psalmu, ewangelii i jeszcze rocznicy. Bo Polak potrafił.

Znalazłam tekst Te Deum po norwesku. W kilku miejscach nie potrafię domyślić się, jak to zaśpiewać. Poszukam nagrań.

Deg, Gud, lover vi.
Deg, Herre, bekjenner vi.
Deg, evige Fader,
ærer all jorden.
Deg lover alle engler.
Deg bekjenner himlene og alle makter.
Deg ærer kjeruber og serafer,
og med uopphørlig røst de roper:
Hellig! Hellig! Hellig!
Herre Gud Sebaot!
Fulle er himlene og jorden
av din herlighet og velde.
Deg priser apostlenes mektige kor.
Deg lover profetenes ærverdige skare.
Deg opphøyer martyrenes hvitkledte hær.
Deg bekjenner over all jorden
den hellige Kirke,
Fader, umåtelig i velde,
og din høylovede sanne og enbårne Sønn,
og Trøsteren, den Hellige Ånd.
Du er herlighetens konge, Kristus.
Du er Faderens evige Sønn.
Du er blitt menneske for å utfri mennesket
og du skydde ikke jomfruens skjød.
Du har overvunnet dødens brodd
og opplatt himlenes rike for de troende.
Du troner ved Guds høyre hånd, i Faderens herlighet.
Som vår dommer tror vi du skal komme.
Deg ber vi derfor: Hjelp dine tjenere,
som du har gjenløst med ditt dyre blod.
Tell dem blant dine hellige i den evige herlighet.
Frels ditt folk, o Herre,
og velsign din arvelodd.
Led dem og opphøy dem til evig tid.
Dag for dag velsigner vi deg,
og vi lover ditt navn i evighet og i evigheters evighet.
Verdiges, Herre, i denne dag å bevare oss uten synd.
Miskunne deg over oss, Herre,
miskunne deg over oss.
Din miskunn hvile over oss, Herre, vi som håper på deg.
Til deg, Herre, har jeg satt min lit,
la meg ikke bli til skamme i evighet.

Potem spacerem poszłam po kubki i filiżanki. Spacer był przyjemny, mimo deszczu. Glany plus parasol dobrze mnie chroniły. Szłam przez park prowadzący do Akersveien. Mają tam mostek specjalnie przeznaczony dla zakochanych miłośników kłódek.

Wyszło słońce, wysuszyło mokre od deszczu ławki. Wracając więc przysiadłam na chwilę, skończyłam czytać „Opowieść podręcznej”, Margaret Atwood. Lektura mnie nie porwała. Nie mam zastrzeżeń co do treści, ale forma nie dla mnie. Może łatwo było ją przełożyć na serial. Zamknąwszy czytnik zapatrzyłam się w widok niewielkiej części panoramy Oslo.

Ponoć z Grefsensskogen widok jest oszałamiający. Zajęci jagodami nie szukaliśmy wczoraj widoków. Może poszukamy jutro, wreszcie po pracy będzie można gdzieś pojechać zamiast wciąż odwiedzać mieszkania, firmy pośredniczące, urzędy czy banki. Nareszcie.