Oslo wg Pauli

Dziś Paula zwiedzała miasto. Robiła to po swojemu i zwracała uwagę na inne rzeczy, niż zazwyczaj turyści. Nie wspinała się może na rzeźby (to moja domena), ale za to poznała dziwnego Norwega, Randalfa, z którym obrali ten sam kierunek  –  Bygdoy. Po drodze takie oto widoki postanowiła utrwalić:



Wracając na Loeren zmokła doszczętnie, ubrania i kurtka suszyły się na podłodze w łazience. Ale to nie zatrzymało Pauli i wspólnie poszliśmy na zakupy. Oto jej łup:

 

* wszystkie użyte zdjęcia są autorstwa Pauli. Ja dziś siedziałam w pracy, a Blachow, zmęczony wczorajszym (i w sumie całym weekendem) pracował z domu.

*** wszystkie łupy Pauli zostały zaanektowane na lotnisku. Puszek i past nie da się wywieźć z Norwegii – podobnie jak brunnost są traktowane jak płyny.  Co ciekawe – polskie kontrole przepuszczają zarówno puszki jak sery (przywieźliśmy w sumie z 3kg sera i kilka puszek z mięsem i makrelą.