O czym śnią androidy

Dyskusyjny klub książki fantastycznej im Leonarda Nimoya spotkał się, by omówić pozycję Phillipa Dicka – „Czy androidy śnią o elektrycznych owcach”.  Klub spotkał się daleko, ale jak już przedtem, nowoczesna technika – science, ale nie fiction – pozwoliła mi być obecną.

Dziwi mnie, że nie wszyscy podzielają mój zachwyt. Ta powieść już za pierwszym razem była dla mnie objawieniem. Mnogość wątków (nie wątków zawierających akcję, ale takich – powodów do przemyśleń) zaparła mi dech. Teraz, gdy po latach wróciłam do tej książki – dalej nie daje spokoju.

Kto jest nam bliższy – ten, kto czuje jak my, czy ten, kto myśli jak my? Co czują zwierzęta, co my czujemy do zwierząt? Co określa nasze człowieczeństwo? Do czego i kogo ogranicza się nasza empatia i co to dla nas znaczy? Jak odróżnić sztuczne od naturalnego? Co w nas jest sztuczne, a co naturalne i – czy to wpływa na to, jak bardzo jesteśmy prawdziwi?

Świat sztucznych uczuć, sztucznych zwierząt, sztucznych ludzi – zapadający się w chaosie – to wizja co najmniej niepokojąca.

O sztuczności i naturalności w mówieniu mówił też dziś do mnie prof. Bralczyk – a ja go słuchałam, robiąc nadgodziny w pracy. Cytował mojego ulubionego Mickiewicza: „Język kłamie głosowi, a głos myślom kłamie”. Mówił – jak zawsze – ciekawie, zabawnie, dobrze.