Goście, goście i po gościach. Teściowie odjechali, odlecieli, a ja – ruszyłam do pracy od 11:00 do 19:00. Po pracy niby kawał dnia (do godziny 22:40), ale minął na praniu, sprzątaniu, ćwiczeniach, kąpieli.
Basia z Tomkiem wybrali się na zakupy i kupili mi po drodze czekolady na umiarkowanej promocji (3 za 90, więc trochę gorzej niż 4 za 100, ale niewiele). Myślę o powrocie. Już niedługo.