Tęcze i Vigeland

Dziś przez Oslo przeszła parada równości – to gwóźdź programu trwającego od tygodnia, tzw. tygodnia dumy – pride week czy tez pride festival. W tym czasie – w tygodniu okolo 28 czerwca – parady, festiwale, koncerty, różne akcje związane z ruchem LGBT, a ostatnimi czasy też Q, +, etc.

Dla mnie ten tydzien to obecność tęczy w szarej rzeczywistości miasta. To lubię.

Wybór 28 czerwca nie jest przypadkowy i nie chodzi tylko o pogodę (choć sądzę, że pogoda może tu pomagać w zapewnieniu większej liczby uczestników). 28.06.69 policja zrobiła najazd na klub Stonewall Inn w Nowym Jorku. Gejowski klub nie pierwszy raz stał się celem policji, ale to ten jeden najazd doprowadził do zamieszek następnego dnia. Zamieszki doprowadziły do rozprzestrzenienia się ruchu równościowego.

Wiele lat później w Norwegii można już od 10 lat wchodzić w jednopłciowe dwuosobowe związki, a rozwody w tych związkach są podobnie popularne, co w związkach dwupłciowych. Więc akurat tutaj raczej nie chodzi o równouprawnienie (choć na stronie organizatorów można przeczytać o grupach, które nadal o to równouprawnienie walczą…), ale parada jest kolorowym świętem. Z różnymi – często kuriozalnymi – hasłami:

Oglądałam kolorowych, wymalowanych, poprzebieranych ludzi z okien tramwaju i metra, bo moje plany na dziś były ustalone: rano Vigelandsanlegget z teściami, a potem – praca.

Oni popłynęli na wyspy, plażować. Trochę zazdroszczę, ale pecunia non olet, a już niedługo za nadgodziny nie będzie takich kokosów. Już niedługo wracam do mojego świata!