Praca, praca. A po pracy – umówieni na piwko w Rebelu.
Wcześniej – umówiona w klubie, z Douglasem i gośćmi z Francji. Zamiast gości – pojawili się klubowicze. Siedzieliśmy w szóstkę nad zupą Douglasa i herbatą i gadaliśmy. Wspaniale się słucha takich opowieści. Ten się nauczył Esperanta w 45, ten pojechał na IJK w 62, a ten nauczył się dopiero w 2 lata po odejściu na emeryturę – i odwiedził już 70 krajów. W październiku odwiedzi 71wszy. Przyszła też pocztówka z UK w Seulu.
Na znak od Basi poszłam w stronę centrum. Szłyśmy na spotkanie ze współpracownikami. Wypada. Należy. Pójdziemy. Przynajmniej raz, zobaczymy, jak będzie. Spóźnione o pół godziny i tak byłyśmy pierwsze.
Potem dołączyli inni. Beate. Yiming. Soheila. Linda. Idunn. Dwie koleżanki Yiminga. Yuki. A na prawo ode mnie i Basi – Johnny, Anglik-kierowca, który od 15lat jeżdżąc w norweskim UPSie nie nauczył się norweskiego, w związku z czym trochę krzyżował nam plany norweskich rozmów. 3 piwa i dwie godziny później wracałyśmy do mieszkania.