Równonoc. I jednocześnie początek trzeciego miesiąca w Norwegii. Ale równonoc oznacza pożegnanie się ze światłem – teraz go będzie mniej niż mroku.
Z tej okazji wzdłuż przepływającej przez Oslo rzeki mieszkańcy miasta (bo naprawdę wiele grup ze szkół, domów kultury i innych takich angażuje się w akcję) oświetlili brzeg rzeczki inaczej niż zwykle.
W kilku miejscach stały też sceny, ale większość grup nie potrzebowała nagłośnienia. Stały więc chóry, siedzieli gitarzyści, tańczyły Cyganki, Amnesty International zbierało podpisy, by ratować Birmańczyków, chłopcy wirowali w fireshow… Działo się.
Co prawda nie był to Łódzki Festiwal Światła i Ruchu (LMF), większość instalacji składała się w dużej części z odpadków, ale i tak było świetnie.
To wyjście to pomysł Basi. Wróciłyśmy zmęczone i szczęśliwe. Na dobranoc – człowiek śpiący na katafalku pod mostem: