W Det Norske Teatret wszystko wydawane jest w nynorsku, a na scenie mówi się dialektami. Tak więc wiedziałam, na co się piszę. I o to mi chodziło, bo jednak 3 godziny z dialektem, z idealną dykcją aktorów, z muzyką musicalową i układami tanecznymi na osłodę – to dobry sposób (dla mnie), by się osłuchać.
I aktorzy nie zawiedli. Dykcja doskonała. No i grali dokładnie w tak przerysowany sposób, do jakiego ten spetkakl jest napisany. Odtwórcy głównych ról – Frank Kjosås (Price) i Kristoffer Olsen (Cunningham) byli znakomici; skala Kristoffera sprawiła, ze był najlepszym wykonawcą tej roli, jakiego słyszałam.

VG okresliła spektakl jako pełen geni(t)alnego humoru i trudno się nie zgodzić. W zakresie czynności seksualnych różnice w dialektach nie są zbyt duże (widać, że w kwestiach kluczowych Norwedzy chcą się jednak móc dogadać), więc nie miałam z językiem problemu. W kilku gagach zostawiono angielskie wyrazenia fuck czy fucking – może dlatego, że brzmią bardziej naturalnie? Djevelen sitter i detaljene, a w języku wikingów diabeł tkwi w przeklenstwach.
Piszę o języku, bo to głównie mnie interesowało, po to poszłam do teatru, by się na nim skupić. Dlatego ciut-ciut przeszkadzało mi, że piosenka ‚Man up’, zamykająca akt pierwszy była zaśpiewana z angielskim wyrażeniem man up. Nieprzetłumaczonym. W wersji szwedzkiej tekst jest w całości przetłumaczony, a man up zastąpione przez stå opp!. W wersji norweskiej kilka razy w piosence pojawia się skjerp deg – ale nie zastępuje ono refrenowego man up, które po prostu zostawiono.
Ale już kawałek Spooky mormons hell dream był przetłumaczony doskonale: Skikkleg, skikkleg skummelt – mormons helvete mareritt. I odegrany z przytupem.

Humor jest prosty, prostacki i dotyczy nie tylko religii: chłop przebrany za babę, hehehe; homoseksualny mormon, hohoho; zacofana Afryka, hihihi, etc. Raczej nie poleciłabym tego spektaklu mamie czy teściowej – a widownia pełna byla ludzi starszych. Właściwie była pełna ludzi w różnym wieku, ale to starsi mnie zaskoczyli. Koło mnie siedziało 6 pań w wieku 60-70 lat. Oczywiście, świetnie się bawiły, a jedna z nich zwróciła nawet moją uwagę na nagiego Murzyna wymachującego karabinem w jednej scenie (to, że siedząc w trzecim rzędzie nie zauważę nagiego aktora to standard. Ja po prostu nie zwracam uwagi na nagich ludzi).

Zdjęcia spektaklu pochodzą ze strony teatru.